Dom
Prosper Guéranger
(1805-1875)
(Rok
liturgiczny, t. VI, Sandomierz 1935)
Po
rozpamiętywaniu postu Chrystusa w czterech pierwszych tygodniach, — ostatnie
dwa bieżącego okresu Kościół katolicki poświęca rozważaniu Męki Pana,
bezpośrednio nas przygotowującej do weselnej uroczystości Jego
Zmartwychwstania.
Wyłączne
zajęcie się cierpieniami Jezusa, w odpowiednim doborze modlitw, czytsń i wersetów,
używanych w tym czasie, potwierdzają dziś jeszcze starożytne Sakramentarze i
Antyfonarze wszystkich obrządków katolickich.
Stanowczą
przewagę w każdej liturgji ma Niedziela Męki Pańskiej, jakkolwiek w
tygodniu po niej idącym zdarzyć się jeszcze mogą uroczystości Świętych, aż do
Niedzieli Palmowej wyłącznie. Towarzyszy im jednak stała pamięć Jezusowych
cierpień, o których kapłan przy każdej uroczystości osobną czyni komemorację we
Mszy świętej, a obrazy niezmiennie pozostają przykryte fjoletową, żałobną
zasłoną. Zresztą niczem innem na zewnątrz nie różni się Tydzień Męki
Pańskiej od czterech pierwszych W. Postu. Odsyłamy zatem czytelników do następne go
rozdziału, omawiającego szczegółowo charakterystyczne właściwości końcowego
okresu.
Inaczej
ma się rzecz z Wielkim Tygodniem obfitującym w bogaty materjał
historyczny; od zarania bowiem chrześcijaństwa, żadna część Roku
liturgicznego nie interesowała wiernych równie żywo, odpowiednie tym
zainteresowaniom wydając owoce pobożności ludów przez długi ciąg stuleci.
Już
w III wieku o głębokiem poszanowaniu dla W. Tygodnia świadczą słowa św.
Dionizego, współczesnego biskupa Aleksandrji, (Epist. ad Basilid. Canon l). Następne
stulecie przydaje nazwę Wielkiego, tak wytłómaczoną przez św. Jana
Chryzostoma: „Nie przeto jest Wielkim ów tydzień, iżby dni więcej liczył, albo
w dniu godzin, lecz jedynie dla wagi i doniosłości tajemnic w nim
rozważanych". (Homil. XXX. in Ge-nes). Nazywano go jeszcze Tygodniem
żałośliwym, tak z powodu rocznicy cierpień Chrystusa, jak dla zmęczenia i
trudu, nieodłącznych w pobożnem obchodzeniu tych pamiątek. Tygodniem
przebaczenia—z powodu uroczystego pojednania Pokutników. Tygodniem
Świętym na-koniec, dla świętości obchodzonych podówczas tajemnic zbawienia.
Ta ostatnia nazwa utarła się w najczęstszem użyciu, z powszechnie przyjętem
mianem Wielkich dla każdego z poszczególnych dni, jak np.: Wielki lub
Święty Poniedziałek, aż do Wielkiej Soboty włącznie.
Wzmożona
pod koniec Wielkiej Czterdziestnicy surowość postu dochodzi w dniach ostatnich
do najsilniejszego natężenia chrześcijańskiej pokuty. Bardzo niedawno jeszcze
post suchy obowiązywał wszystkich od drugiej połowy W. Tygodnia. Obrządki
wschodnie, bardziej konserwatywne pod tym względem, zachowują najściślejszą
wstrzemięźliwość już od naszej Pięćdziesiątnicy, kserofagją zowiąc ten
długi okres czasu, w którym suszą w calem znaczeniu tego wyrazu.
Do
ostatecznych granic wytrzymałości posuwali starożytni ostrości
wielkotygodniowe, jak o tern świadczy św. Epifanjusz (Expositio jidei. IX,
tiaeres. XXII), mówiąc o chrześcijanach ówczesnych, którzy od W.
Poniedziałku do pierwszego kuropiania w dzień Wielkiejnocy wstrzymywali się
od wszelkich pokarmów. Małą zapewne była garstka takich obserwantów;
liczniejsi może pościli w ten sposób przez trzy dni ostatnie; ogół jednak
wiernych przestrzegał dawniej zupełnej wstrzemięźliwości od wieczora W.
Czwartku do rana Świątecznej Niedzieli Zmartwychwstania. Pobożny ten zwyczaj
spotykamy dziś jeszcze na Wschodzie wśród Rosjan przeróżnych sekt
chrześcijańskich. Zaprawdę pożałowania godne: taka gorliwość i odwaga po kuty,
marnujące się na wieczność, o ile są poza obrębem świętej jedności Rzymskiego
Kościoła.
Długie
czuwania nocami po świątyniach, to jedna z cech głównych W. Tygodnia w starożytności.
Po nabożeństwie Wielkoczwartkowem na pamiątkę Ostatniej Wieczerzy, lud w
dalszym ciągu trwał na modlitwie w kościele. (S. Joan. Chrys. Homil. XXX. in
Genes). Wielkopiątkową noc prawie całą spędzano u Grobu Jezusowego (S.
Cyril. Hierosol. Catech. XVIII.) Wszelako najdłuższem było czuwanie
Wielkosobotnie, trwające do świątecznego ranka Zmartwychwstania. Kościoły
szczelnie przepełnione były mądlącymi się, żywy udział biorącymi w ostatniem
przygotowaniu Katechumenów i udzielaniu tymże Sakramentu Odrodzenia. Dopiero
po Mszy Św., kończącej się zwykle o wschodzie słońca, wierni rozchodzili się
do swych domów. [Const. Apost. lit. I, cap. 18).
Ciężkie
roboty publiczne zawieszano także na W. Tydzień; a świeckie prawo w harmonji z
kościelnem, uroczystą przerwą w codziennych zajęciach podkreślało tylko na
zewnątrz jeszcze wyraźniej żałobę chrześcijańskiej społeczności. Błogosławione
czasy, w których wszystkim wspólną była pamięć Męki i Śmierci Odkupiciela i
potrzeba głębszego skupienia, powodująca chwilowe zawieszenie wzajemnych
stosunków towarzyskich. Boża służba i modlitwa wypełniały wnętrza dusz, a
fizyczność wyczerpywały pokutne uczynki wszelkiego rodzaju. Można zrozumieć,
że takie pojmowanie okresu wielkopostnego musiało odpowiednio kształtować
dalsze życie tych ludzi, którzy czystą a naiwną radością dziecka cieszyli się
święceniem weselnej pamiątki Zmartwychwstania, nadzieją krzepiącego ducha, a i
ciało darzącego zasłużonem wytchnieniem.
W
poprzednim tomie przypominaliśmy ustawę Kodeksu Teodozjańskiego, nakazującą
przerwę w procedurze sądowej na czterdziestodniowy okres W. Postu. Wydane
przez Gracjana i Teo-dozjusza w 380-roku, w dziewięć lat później prawo to
rozszerzył Teodozy nowym dekretem, zabraniającym i adwokackich posiedzeń na
czas dni czternastu, a mianowicie przez cały W. Tydzień i świąteczną oktawę
Wielkiejnocy. Św. Jan Chryzostom i Św. Augustyn potrącają niejednokrotnie o
ten paragraf, przywilejem Niedzieli darzący każdy z dni piętnastu.
W
tej epoce szczególniejszego miłosierdzia Zbawiciela, ramiona swoje szeroko
otwierał Kościół publicznym pokutnikom, po zdjęciu im kajdan grzechowych
uroczyste pojednanie święcąc z nawróconymi. Śladem umiłowanej Matki ochotnie
postępując, katoliccy książęta wyzwalali w tym
czasie więźniów, karanych przez ziemskie trybunały. Z
ogólnego prawa łaski wyjmowano jedynie zbrodniarzy, ciężko krzywdzących
rodzinę lub społeczeństwo. Teodozy wyróżnia się i tutaj zaszczytną wielkością
charakteru. Opowiada św. Jan Chryzostom, że cesarz za zbliżaniem się
Wielkiejnocy, osobne w tym celu wydawał rozkazy, naoścież rozwierające
państwowe więzienia, a skazanych na śmierć życiem udarowywał (Homil. in
magn. Hebdom. Homil. XXX in Genes. Homil. VI ad popul.
Antioch.). Szlachetny
ten gest monarchy utrwalił się następnie w powszechnie obowiązującem prawie, o
którem wspomina św. Leon Wielki: „Mękę Jezusa i Zmartwychwstanie czcili oddawna
rzymscy cesarze, królewskiego berła kornie uchylający przed Boską władzą Najwyższego
Dawcy życia i śmierć*. Hołd ten wyrażali łagodzeniem surowości wyroków, ułaskawianiem
przestępców; usiłująte tym sposobem naśladować przedwieczne Dobro, które nas
winnych, od grzechu i kary wiecznej tak miłościwie raczyło wyzwolić. Za
przykładem owych książąt, przebaczajmy sobie wzajemne uchybienia... otrząsając
się z gniotącego jarzma obustronnej niechęci i wyrywając z serca żal, a nawet
pamięć urazy, czy ciasnych uprzedzeń. Tak czyniąc, w mierze właściwej każdemu,
współpracować będziemy z Bogiem nad przywróceniem duszy niewinności,
przez którą najlepiej uczcimy
oczekiwaną obecnie rocznicę Odkupiciela wszechświata". (Serm. 40. de
Quadragesima II).
Piękny
zwyczaj amnestji chrześcijańskiej spotykamy i we Francji, gdzie np. za
pierwszego królestwa św. Eligjusz, biskup Noyon przypominał ludowi w kazaniu
Wielkoczwartkowem: „Kościół dzisiaj pojednaniem darzy pokutników i grzesznikom odpuszcza
winy, a władza świecka łagodzi wymiar publicznej kary. W całym katolickim
świecie wypuszczają dziś więźniów z ciemnicy, ułaskawiają skazańców, ulgę niosą
niedoli". (S. Eligii Sermo X). Dowiadujemy się następnie z
Kapitularzy Karola Wielkiego, że biskupi mieli prawo (stosowane także w okresie
Bożych Narodzin i Zesłania Ducha św.) wymagać od sądu świeckiego uwolnienia
więźniów, a w razie nieposłuszeństwa urzędników wzbronić im nawet wstępu do
Kościoła. (Capitular. Lib. VI). Karol VI nakoniec, po stłumieniu rozruchów w
Rouen uwięziwszy buntowników, rozkazuje wypuścić ich w Tygodniu Żałośiiwym
<Jean Juvenal des Ursius 1382).
Ostatnie
jeszcze ślady owej ulgi w świeckiem prawodawstwie francuskiem pozostały w
parlamencie paryskim, chociaż w znacznej mierze zmodyfikowane. Świąteczna
przerwa w sądownictwie trwa już tylko od W. Środy do Niedzieli Przewodniej
włącznie. W ostatnim dniu
urzędowania, t. zn. w W. Wtorek, sąd zazwyczaj w pełnym składzie udaje się do
więzienia pałacowego, gdzie po przesłuchaniu oskarżonych, bez dalszych już
dochodzeń, sprawę umarzają, — zwalniając tych wszystkich, którzy nie zawinili
przeciwko najwyższemu w kraju Zwierzchnikowi.
Naprawdę
szczęśliwemi nazwać można owe czasy gorącej wiary, jej wskazaniami kierujące
się naczelnie, w prywatnem i publicznem życiu! A pamiętajmy, że przez pół
jeszcze pogańskiem było społeczeństwo IV wieku, stanowiące miłosierne prawa, przytoczone
wyżej! Jak w tern porównaniu wypadną stulecia późniejsze?.. Pamięć na Boga,
przed którym wszyscyśmy zarówno grzesznicy, miłosierdzia Jego potrzebujący,
do żywego przejmowała serca ojców i praojców naszych w wierze. I dlatego
prawodawstwo ich owiane 'było Chrystusową miłością bliźniego, — a w całej
prawdzie w owe czasy wypisywać mogli na dyplomach państwowych, te słowa: Za
Królowania Pana naszego, Jezusa Chrystusa: Regnante Domino nostro, Jesu
Christo.
Ostatnią
wreszcie cechą tych dwóch tygodni, to obfitsza jałmużna i coraz częstsze uczynki
miłosierdzia. Św. Jan Chryzostom
wspomina o tem, chwaląc wiernych sobie współczesnych, którzy zdwajali hojność
względem ubogich, — aby w ten sposób bardziej upodobnić się Bogu, którego szczodrobliwość jako
morze bez dna i bez kresu na nas
grzesznych temi dniami zlewać się raczy.